poniedziałek, 9 czerwca 2025

Epilog

     Polecę banałem: wszystko kiedyś się kończy. Ta powieść, zainspirowana grą „Skyrim” i moimi w niej przygodami, towarzyszyła mi przez prawie dziesięć lat. To sporo. Skyrim – mówię o krainie – przewędrowałem wielokrotnie wzdłuż i wszerz. Nie sądzę, by zachowało się tam jeszcze jakieś nieodkryte miejsce, nie dotknięte moją, obutą w elfi but stopą. Przeszedłem chyba wszystkie możliwe wątki – i naprawdę, nie mam już o czym pisać. Dlatego dziś definitywnie ją kończę.

     Jeszcze tylko obiecane portrety.

     Poprosiłem AI o wygenerowanie portretów moich bohaterów – Wulfhere’a i Lydii. Z Lydią nie było problemu, jako że AI doskonale wie, jak ona wygląda. Jest przecież postacią w grze, stworzoną przez programistów. Ja jedynie poprosiłem, aby sztuczna inteligencja nieco ją ożywiła i pokazała jej głębię. Aby, zamiast epizodyczną i schematyczną postać z gry, pokazał prawdziwą Lydię, taką, jak ją sobie wyobrażałem. Chat GPT wykonał zadanie perfekcyjnie. Postać z portretu, to naprawdę Lydia. Ale nie z gry, a z mojej powieści, w której rozbudowałem znacznie tę postać i uczyniłem jedną z głównych bohaterek.

     Gorzej było z Wulfhere’em, bowiem ChatGPT wiedział o nim tylko tyle, ile mu powiedziałem. Nie mógł w żaden sposób tej postaci zobaczyć, ponieważ to ja ją stworzyłem i występuje ona wyłącznie w mojej grze. To ja zdecydowałem, że będzie młodym mężczyzną, Cesarskim, synem kowala, zawołanym myśliwym i niezrównanym łucznikiem. Musiałem opisać jego wygląd: młody, dość muskularny – ale nie napakowany jak kulturysta, tylko jak ktoś, kto od dziecka pracuje fizycznie w kuźni – nieco zadumany, i raczej zamknięty w sobie. Nie czuje dumy z daru, jakim obdarzyli go bogowie i rzadko z niego korzysta, czując wiążącą się z tym odpowiedzialność. Czatysław Drzepecki pięknie wywiązał się z tego zadania i jedyne, co mogłem mu zarzucić, to fakt, że Wulfhere wygląda na portrecie o wiele za poważnie jak na swój wiek. Poprosiłem o drugi, na którym ma on nie więcej niż siedemnaście lat. 

     Potem poprosiłem o jeszcze jeden, ale tu już Czatysław trochę się rozleniwił i zamiast Wulfhere’a, sportretował mi Charlesa Leclerca* z łukiem, co trochę mi nie pasowało i tego portretu postanowiłem nie zamieszczać.

     A swoim Czytelnikom (głównie Czytelniczkom!) gorąco dziękuję za to, że towarzyszyły mi w tej historii przez tyle lat. Przyznam, że każdy rozdział pisałem z myślą o nich. Gdyby nie Wy, nie wytrwałbym w tym zadaniu przez tyle lat.

     Anabell, Radiomuzykantka – zasługujecie, aby Was wymienić z imienia – wielkie DZIĘKUJĘ! Za to, że byłyście tu cały czas, za to, że dzięki Wam czułem potrzebę pisania tej historii.

*          *          *

     A teraz, obejrzyjmy sobie grafiki.


     Tutaj Lydia, dokładnie taka, jak ją sobie wyobrażałem. Poważna, ponad wiek dorosła.



     A tutaj po wysłuchaniu kolejnego, idiotycznego pomysłu Wulfhere’a. Patrzy na niego z pobłażaniem, a jednocześnie z miłością, której nie potrafi ukryć.



     To Wulfhere, ale umówmy się, że ten portret namalowano kawał czasu po opisanych przygodach, gdy miał już prawie trzydzieści lat.



     A to młody Wulfhere, dosłownie na kilka dni przed ucieczką z rodzinnego domu, kiedy liczył sobie lat zaledwie siedemnaście.



I to już naprawdę

KONIEC


___________

*Charles Leclerc – monakijski kierowca Formuły 1, od wielu sezonów w drużynie Ferrari.


4 komentarze:

  1. Lydia jest po prostu wspaniała! Właśnie taką wojowniczką chciałabym być, jeśli bym kiedyś była...
    A Wulfhere, wiele widać z jego twarzy, oczu i postawy.
    Wspaniali i piękni bohaterowie. Aż nie wypada tu wstawiać żadnych emotek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, aż się zarumieniłam!!! Wiesz przecież, że jestem wielbicielką Twego talentu do składania literek w taki sposób, że aż chwilami dreszcze przechodzą po kręgosłupie. No to teraz mam nadzieję, że znów coś będziesz oglądał, grał i pisał. Nie wiem czy tak sobie wyobrażałam wygląd głównych bohaterów, ale odpowiada mi taka wersja ich wyglądu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poproszę jeszcze o portret Autora - Nitagera Wielkiego, o!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki serdeczne za spisanie tej historii. Czytanie jej po wielokroć sprawiło mi całą masę frajdy oraz zainspirowało prowadzenie trwającej rok kampanii RPG inspirowanej przygodami Wulfa. Szczęścia i niech wena zawsze Ci sprzyja.

    OdpowiedzUsuń